Bieszczadzkie poranki

Wstać w czerwcu na wschód słońca (ok. 4:30) to dla mnie nie lada wyczyn.

Od 4 lat biorę udzał w Festiwalu Rzeźnickim i staję do rywalizacji w biegu Rzeźniczek. Od 4 lat mamy fajną kwaterę w Smerku – położoną tak, że na idealne miejscówki na wschody i zachody słońca jest rzut beretem. Zatem wstaję o trzeciej w nocy (chyba wolę jednak biegać w tym bieszczadzkim błocie)… i ziewając, nieco zaspana i otulona w puchówkę, próbuję uchwycić piękno bieszczadzkich poranków…

Leave a Reply