3 i 4 lata temu byłam w Australii. Celem mojej podróży Down Under był tenis. Zobaczyć na żywo Australian Open było moim największym marzeniem. I choć byłam wtedy na zupełnie innym poziomie moich fotograficznych umiejętności, to lubię do tych zdjęć wracać…
Wizytę na Antypodach rozpoczęłam od Manly. To część wielkiej aglomeracji jaką jest Sydney. Jest tu piękna plaża i dużo szkół surferskich. Doskonałe miejsce do poradzenia sobie z jet lagiem (którego o dziwo nie miałam!) i odpoczynku po trudach prawie 24-godzinnej podroży. Do tego Sydney na wyciągnięcie ręki (niespełna półgodzinny rejs promem). Doskonałe miejsce na zaadaptowanie się do klimatu australijskiego luzu. O Manly się mówi/pisze: „7 Miles from Sydney and 1000 miles from care” – 7 mil od Sydney, 1000 mil od trosk.
Leave a Reply