Po części argentyńskiej i parku Los Glaciares – przyszedł czas na zwiedzenie chilijskiej części Patagonii – parku Torres del Paine. Tu nocowaliśmy na kempingu, w namiotach. A po parku poruszaliśmy się wynajętym busem (odległości w parku nawet między „foto miejscówkami” są ogromne). Słynne rogi – Los Cuernos widzieliśmy z naszego kempingu! I ten fragment mamy obfotografowany i o poranku, i o zachodzie 🙂 Aura była dla nas łaskawa!!! Natomiast trekking pod same Torres del Paine zajął nam dwa dni (łącznie z nocowaniem na kempingu Chileno, oddalonym o ok. 7 km pod górę od punktu widokowego). Pod słynne trzy wieże startowaliśmy w deszczu, a na górze delikatnie prószył śnieg…
Wysiłek, zmęczenie, może niespełna 2 h snu w ciasnym namiocie – to wszystko było warte widoku, który zobaczyłam rano. Mieliśmy fantastyczny, ale zarazem mroźny wschód słońca (wyjęłam nawet folię NRC, bo gorąca herbata, ani zawartość piersiówki nie mogły mnie rozgrzać…).
Zdjęcia powstawły w czasie fotowyprawy z Piotrem Trybalskim.
Leave a Reply