Jestem uczestniczką kursu „Kobiety światłoczułe – Psychologia procesu w fotografii”, który prowadzi Edyta Ganc. Kurs trwa dziewięć miesięcy, uczestniczy w nim osiem kobiet.
Jednym z ostatnich zadań domowych było wykonanie fotografii do fragmentu ulubionej książki. Książką, którą przeczytałam najwięcej razy jest „Dom dzienny, dom nocny” Olgi Tokarczuk. A zdjęcia wykonałam do tego fragmentu:
„Tak są zbudowane oczy – widzą martwy wycinek większej, żywej całości, a to, co widzą – przyszpilają i zabijają. Dlatego gdy patrzę, wierzę, że widzę coś stałego. Ale to fałszywy obraz świata. Świat jest ruchomy i rozedrgany. Nie istnieje dla niego żaden punkt zero, który można zapamiętać i zrozumieć. Oczy robią zdjęcia, które mogą być tylko obrazem, schematem. Największym złudzeniem jest krajobraz, bo stałość pejzażu nie istnieje. Pamięta się pejzaż, jakby był obrazem. Pamięć tworzy widokówki, ale w żaden sposób nie rozumie świata. Dlatego pejzaż jest taki podatny na nastroje tych, którzy go oglądają. Człowiek widzi w pejzażu własną wewnętrzną, nietrwałą chwilę. Wszędzie widzi się tylko siebie.”
Niesamowite to co przeczytałam i zobaczyłam. ?